Eryk Cimała mówi, że plon rzepaku mógłby być wyższy od 800 - 900 kg, zaszkodziły kwietniowe przymrozki / Dominik Gajda
Eryk Cimała mówi, że plon rzepaku mógłby być wyższy od 800 - 900 kg, zaszkodziły kwietniowe przymrozki / Dominik Gajda


Tekst Ireneusz Stajer, zdjęcia Dominik Gajda

Żniwa w pełni, plony różne w zależności od zboża i w pewnym sensie lokalizacji areału. W czwartek od południa Eryk Cimała zbierał rzepak z pola w Czuchowie. Potężny kombajn ścinał i zarazem młócił rośliny, z których powstaje niezbędny w kuchni olej.

Przedtem operator kolosa, po każdej rundzie wsypywał ziarno do przyczepy z ciągnikiem amerykańskiej marki New Holland - tej samej co kombajn. 12-latek potrafi wiele, komputer rejestruje areał, szacuje plon, steruje pracą pojazdu. Komfortowa szoferka sprawia, że robota nie jest szczególnie uciążliwa. Standardem stała się np. klimatyzacja. Wymłócimy nim każde zboże: pszenicę, jęczmień, żyto, kukurydzę, a nawet znane z cieplejszych stref ryż i proso. To ostatnie uprawia się dla kaszy jaglanej, pojawiło się już w naszym regionie, bo ma skromne wymagania glebowe. W prosie specjalizuje się gospodarz z... Rybnika-Gotartowic, który produkuje na rynek krajowy i za granicę. Póki co, pan Eryk nie myśli pójść w jego ślady.

Susza i przymrozki

- W tym roku obsiałem rzepakiem około 60 hektarów, na polu w Czuchowie jest go 23 ha. Część ziarna sprzedaję Zakładom Tłuszczowym w Bielsku-Białej, produkującym margarynę i olej – mówi rolnik. Niestety rzepak przestał się opłacać.

- Koszty uprawy są spore, w rzepak trzeba inwestować przez cały rok. Cena 1600 – 1620 zł za tonę ziarna technologicznego nie rekompensuje wydatków – przekonuje. Choć roślina obrodziła lepiej niż w zeszłym roku, bo średnio ziarna są trzy tony z hektara, to jednak plon nie satysfakcjonuje. - Jest tak od czterech lat. Gdybym zbierał o 800 – 900 kg więcej z ha, byłbym zadowolony. W tym roku na słabszy wynik wpłynęła najpierw susza, a od 10 do 12 kwietnia przymrozki – zaznacza.

Strat nie pokryła ubezpieczalnia. - To kuriozum, polisę wykupuje się jesienią na przyszły rok. Ubezpieczenie obejmuje przemarznięcia zimowe do końca marca, a przymrozki wiosenne od... 15 kwietnia. Pozostają więc bez ochrony dwa tygodnie, podczas których pechowo wystąpił mróz, szkodząc rzepakowi. Nie dostałem z tytułu polisy ani grosza – kręci głową zniesmaczony gospodarz.

Pszenica na ciasteczka

Z pszenicy może być lepiej. Część sprzedaje zakładom młynarskim, ale musi ona spełniać wyśrubowane normy. - Od tego roku mam w Żorach na 13 ha specjalną odmianę Gimantis, nadającą się do wypieku ciasteczek. Sam jestem ciekaw jaki da plon – zastanawia się Eryk Cimała.

Jeśli chodzi o zebrane już zboża, spodziewał się lepszych efektów. - Generalnie nie jest źle, ale przywykłem do co najmniej 8 ton pszenicy z hektara. Wymłóciliśmy tylko ponad 7 ton. Za jedną tonę ziarna na dobrą mąkę można otrzymać 600 – 680 zł. Na Gimantis mam kontrakt opiewający na 700 zł za tonę, ale muszą być zachowane parametry zawarte w umowie – wylicza. Młócenie tej cennej odmiany pszenicy rozpocznie po zebraniu całego rzepaku i 30 ha jęczmienia browarnego.

Jęczmień do piwa

Zakłady warzące piwa nabywają słód. Jęczmień wyprodukowany przez pana Eryka jedzie do firmy pod Bydgoszczą. Tam powstaje słód. - Ziarno namacza się wodą i wprowadza w stan kiełkowania (słodowania). Kiedy osiąga ok. 5 mm, kiełkowanie zostaje przerwane, ziarno się schładza, suszy się, obrywa pojawiające się korzonki, zawiązuje kiełek liściowy, który nie może wyrosnąć poza łuskę ziarna. Tak wygląda proces fermentacji – tłumaczy rolnik.

Słód z Żor trafia do różnych browarów. - W zasadzie nie wiem gdzie... Kierowcy mówią, że byli z moim jęczmieniem w Żywcu, Poznaniu, Tychach czy na Podkarpaciu pod Jasłem – wymienia. Jeśli skosztujemy złocistego z pianką, swój smak może zawdzięczać pracy właśnie Eryka Cimały.

Kukurydza obrodziła

Żniwa kukurydziane ruszą w drugiej połowie października i potrwają do początku listopada. W czerwcu wydawało się, że plon będzie taki sobie. - Niedawno objeździłem pola i stwierdziłem, że kolby są całkiem dorodne – uśmiecha się gospodarz. Kiedyś sprzedawał suszoną kukurydzę, teraz mokrą, która pojedzie do Goświnowic koło Nysy. - Działa tam potężna firma wytwarzająca bioetanol. Warto wiedzieć, że ze 100 ton kukurydzy właśnie można otrzymać więcej spirytusu niż z jakiejkolwiek innej rośliny zbożowej. Częściowo trafia on do produkcji alkoholi, a częściowo wykorzystywany jest w biopaliwach – wskazuje.

Rolnictwo to biznes

Uprawia też na 17 ha soję, z której tłoczy się olej. W tym roku pojawił się problem, 90 procent wysianego ziarna wydziobały dzikie gołębie grzywacz. Pole trzeba było obsiać na nowo.

Praca rolnika nie należy do spokojnych zajęć. - W ogromnej mierze jesteśmy zależni od aury. Człowiek może zrobić wszystko, by plon był obwity, a pogoda wszystko zepsuje. Deszczu może być albo za mało albo za dużo – podsumowuje rolnik.

Eryk Cimała gospodarzy na około 300 hektarach, ziemię ma w gminach Żory, Czerwionka-Leszczyny i Pawłowice. Jest gospodarzem w piątym pokoleniu. Zatrudnia na etacie dwóch pracowników, w tym kombajnistę, i kilku sezonowych. Pomaga mu żona. Wychowują dwie córki, jedna to przyszłoroczna maturzystka, druga jest o rok młodszą licealistką. Starsza chce zostać lekarką weterynarii.

Do tematu wrócimy w środowych „Nowinach”.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz