Pan Leonard mówi: „nic nie wskazywało, że dojdzie w tej właśnie rodzinie do takiego dramatu” / Ireneusz Stajer
Pan Leonard mówi: „nic nie wskazywało, że dojdzie w tej właśnie rodzinie do takiego dramatu” / Ireneusz Stajer

Dom jak każdy inny przy ulicy majora Brunona Janasa w Niewiadomiu Dolnym. Widać, że gospodarze dbają o swoje otoczenie – elewacje odremontowane, ładny ogród i podjazd. Wszystko wygląda „na pierwszy rzut oka” w jak najlepszym porządku.

A jednak dwie godziny wcześniej doszło tu do niewyobrażalnego rodzinnego dramatu. W centrum pobliskich Niedobczyc lądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Na posesji pracowali policjanci w obecności prokuratora, który przejął śledztwo.

- 34-letnia matka wyrzuciła 11-miesięcznego synka przez okno na pierwszym piętrze. Dziecko przeżyło, zostało zabrane przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach-Ligocie. Została zatrzymana, była trzeźwa – mówi aspirant Bogusława Kobeszko, oficer prasowa rybnickiej policji. Chłopczyk trafił do kliniki w Katowicach-Ligocie. Lekarze oceniają stan dziecka jako stabilny. Śledczy wyjaśniają przyczyny i okoliczności zdarzenia. Został już przesłuchany ojciec.

- Muszę to powiedzieć, ta rodzina była jak najbardziej w porządku. Mąż tej pani kolegował się kiedyś z moim synem. Mają dwoje dzieci, w tym tego 11-miesięcznego synka. Dla mnie jest to szok, co tu się stało – mówi pan Leonard, jeden z sąsiadów. Jak dodaje, „dziewczyna była w porządku”. Oboje wykształceni. Sąsiedzi mówią, że 34-lata jest nauczycielką, a jej małżonek inżynierem na kopalni. - Ci państwo mieszkają tu od zawsze, to zasiedziała rodzina. Nic nie wskazywało, że dojdzie u nich do takiego dramatu – zaznacza pan Leonard.

- To jest normalna, zaradna rodzina. Nie słyszałem tam żadnych awantur, nie było alkoholu ani imprez. Małżonek tej pani dużo remontował w domu, wspólnie dobudowali sobie nową część do starszego budynku. Chodzili na spacery – podkreśla jeden z sąsiadów. Dla sąsiadów to jest szok. Nikt nie potrafi odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego to się stało? Co skłoniło 34-latkę do tak desperackiego kroku? - Wyglądali na dobrych małżonków i rodziców – potwierdza sąsiad.
Widok śmigłowca i radiowozów zaszokował mieszkańców.

- Trudno powiedzieć, dlaczego to zrobiła. Być może była w depresji... – zastanawia się starsze małżeństwo, które spacerowało z kijami nordic walking.

Galeria

Image alt
1

Komentarze

  • anonim synek 25 maja 2020 17:05Skond wiecie ze mama synka wyrzuciyla przez okno,moze jest inny przypadek,dobrze ze synek zyje.P:

Dodaj komentarz