Do wypadku doszło 5 stycznia na ulicy Raciborskiej w Rybniku, poszkodowana została w nim czteroosobowa rodzina / Policja Rybnik
Do wypadku doszło 5 stycznia na ulicy Raciborskiej w Rybniku, poszkodowana została w nim czteroosobowa rodzina / Policja Rybnik

Śledczy wstępnie przyjęli, że 27-latek, który 5 stycznia był sprawcą wypadku na ulicy Raciborskiej w Rybniku, gdzie poszkodowana została czteroosobowa rodzina, w następnym dniu popełnił samobójstwo. Na razie wykluczyli zatem działanie osób trzecich. Prokurator ma jednak pewne wątpliwości, dlatego wszczęto śledztwo w kierunku artykułu 155 kodeksu karnego, nieumyślnego spowodowania śmierci.

- Wczoraj (9 stycznia) odbyła się sekcja zwłok. Dodatkowo pobrano wydzieliny na obecność w organizmie denata alkoholu, narkotyków oraz innych substancji odurzających – powiedział nam Marcin Felsztyński, prokurator rejonowy w Wodzisławiu. - Jeśli bowiem mamy jakiekolwiek wątpliwości, co do przyczyny śmierci lub działania osób trzecich, decydujemy o przeprowadzeniu oględzin w miejscu ujawnienia zwłok, a następnie zlecamy przeprowadzenie oględzin zewnętrznych i sekcję zwłok – dodał. Tak było w tym przypadku.

- U denata nie ma śladów pobicia. Niemniej, odurzenie jakimiś środkami może spowodować, że osoba jest bezwolna. Z takim człowiekiem można zrobić różne rzeczy. Dlatego sprawdzamy, czy w organizmie pokrzywdzonego nie było takich substancji – informuje prokurator rejonowy.

27-latek zmarł w swoim garażu. - Osoba, która tam weszła odcięła sznur, na którym był powieszony mężczyzna. Policjanci i prokurator przeprowadzali oględziny już po tym fakcie – mówi Marcin Felsztyński. W pierwszym odruchu każdy uwalnia desperata od pęt, które mogą go zabić. W tym przypadku był nimi sznur.

W zainteresowaniu prokuratury jest także, czy mężczyzna nie zdecydował się na desperacki krok pod wpływem hejta w internecie. Stał się jego obiektem po spowodowaniu wypadku. - Chodzi o nakłanianie i pomocnictwo do aktu samobójczego – precyzuje Marcin Felsztyński.

Komentarze

Dodaj komentarz