1 lipca w Sądzie Rejonowym w Wodzisławiu Śląskim rozpoczął się proces szóstki oskarżonych o przygotowanie oraz udział w urodzinach Adolfa Hitlera. Uroczystość sfilmowali ukrytą kamerą i upublicznili dziennikarze Superwizjera TVN. Na spotkaniu palono flagę ze swastyką, hajlowano i wykrzykiwano "sieg heil".
Oskarżeni nie przyznają się jednak do winy. Twierdzą, że uroczystość miała charakter prywatny, a nie publiczny. Dlatego nie popełnił przestępstwa. Główny oskarżony Mateusz S. przez ponad dwie godziny mówił o swoich dokonaniach, intencjach związanych z przygotowaniem urodzin Hitlera oraz poglądach politycznych.
- Fascynuje mnie III Rzesza, obok Imperium Rzymskiego oraz Wikingów. Podoba mi się cała otoczka z tym związana – mundury, symbolika, okrzyki. Moje zainteresowanie III Rzeszą to po prostu zainteresowanie, a nie wyznawanie ideologii i polityki tego państwa. Ukrywałem swoją fascynację. I gdyby nie nagranie ukrytą kamerą, nie wyszłoby to na jaw. TVN ujawnił tajemnicę bez moje zgody – ciągnął Mateusz S. Jego zdaniem, nie robił nic złego, bo było to spotkanie prywatne. Nie popiera zbrodni Hitlera, ale osiągnięcia gospodarcze III Rzeszy już tak. - Można przecież czcić kogoś połowicznie – stwierdził.
Nie zgadza się z wieloma ustaleniami prokuratury. - Jestem Polakiem o poglądach narodowych. Film wykorzystano do celów politycznych – uważa oskarżony. Za pośrednictwem adwokata przekazał na ręce sędziego Dawida Kopczyńskiego album ze zdjęciami dokumentującymi jego patriotyczną działalność, jako wniosek dowodowy. Równocześnie złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez youtubera, który zorganizował urodziny Stalina. - Ten film cały czas można oglądać w internecie i nikt z tym nic nie robi – zaznaczył.
Do winy nie przyznają się również pozostali. Adrian K. ubrał mundur, wypił kilka piw i poszedł na urodziny Hitlera. Dlaczego? Sam nie wie. - Dla mnie Hitler był idiotą. Nie czytałem „Mein Kampf”. Nie przyznaję się do propagowania poglądów nazistowskich – powiedział.
Według Tomasza R. uroczystość była raczej happeningiem. Nie było możliwości, żeby nas tam ktoś zobaczył, w gęstym lesie. Miała charakter prywatny – przekonywał. Jak dodał, jest oburzony, że oskarżono go jako nazistę. Absolutnie nie zgadza się z ideologią faszystowską.
Dorota R., żona Tomasza R. mówiła, że była tylko osobą towarzyszącą. Rejestrowała tylko wydarzenie, bo ją o to poproszono. Ona też jest oburzona oskarżeniem. - Zniszczono moje dobre imię. Ucierpiał stan psychiczny, musiałam zmienić pracę – mówiła.
Tomasz Z. Ma pretensje, ze zrobiono z niego homofoba. A przecież pracuje w Czechach w międzynarodowej brygadzie, gdzie są Pakistańczycy i Romowie. Jak brał udział w urodzinach Hitlera, był zatrudniony na dole w kopalni. - Nieprawdą jest, że byłem organizatorem. To była impreza towarzyska. Żadna rzecz zabezpieczona w moim mieszkaniu nie brała udziału w spotkaniu. Mam je w celu kolekcjonerskim – mówił.
Jutro drugi dzień procesu. Wypowie się pani prokurator i będą zeznawali pierwsi świadkowie, których jest w sumie blisko 60.
Przypomnijmy, że w sprawie tej zapadł już jeden wyrok. Adam B. dobrowolnie poddał się karze. Sąd skazał go na grzywnę w wysokości 13,2 tys. złotych.
Więcej w środowych "Nowinach".
Komentarze