Pieniądze to śmierć cz. 2

Wyruszyli więc w kierunku przeciwnym, niż pierwotnie zamierzali. W rozmowie, którą prowadzili w czasie drogi, wyśmiewali głupotę swojego informatora, bo przecież taki „łup” ustawiłby go do końca życia! Po kwadransie poszukiwań trafili wreszcie na wydeptaną w zbożu ścieżkę, a potem na ów tajemniczy wór. Nawet nie zaglądali do środka, tylko przenieśli go w inne miejsce, które ich zdaniem było bardziej bezpieczne. Starszy brat pozostał na miejscu i z motyczką w ręce miał strzec zdobyczy, a młodszy pobiegł do domu po taczkę. Umówili się, że zabiorą ów skarb do wsi dopiero po zmroku, żeby nikt ich nie widział i nie zapytał, co wiozą. A że było dopiero wczesne popołudnie, obaj bracia mieli dużo czasu na przemyślenie całej sprawy.
– Po co mojemu starszemu bratu takie bogactwo? – myślał młodszy. – Chałupę ma, żonę ma i kupę dziecisków, które jeść wołają. Przejedzą, roztrwonią i zmarnują cały skarb z kretesem! Co innego jakbym to ja został jego właścicielem, wiedziałbym, co z nim zrobić! Pożyłbym trochę jak nasz pan dziedzic nie przymierzając. Tak, ale trzeba się z nim podzielić, bo przecież to brat... A może lepiej... – tu już rogaty zapukał do jego duszy i młodszy brat poszedł do komory po bańkę z winem.
– Po co młodemu tyle pieniędzy? – zastanawiał się starszy brat, który pilnował skarbu. – Najlepiej się go pozbyć! Jakby go tak zdzielić dobrze motyczką po głowie, to cały skarb byłby mój! Ale to przecież brat! – wzdrygnął się, ale kusy już trafił w jego czuły punkt. Żeby być górą, starszy brat przewlekł wór w nowe miejsce.
Kiedy o zmierzchu pojawił się Paweł z taczką, Piotr wyszedł mu naprzeciw. Powiedział, że musiał przenieść zdobycz w inne, bardziej bezpieczne miejsce, bo obawiał się, że ktoś ich okradnie. Nie zdradził jednak, gdzie wór aktualnie się znajduje, dlatego doszło między nimi do sprzeczki. W międzyczasie młodszy z braci zauważył nowy chodnik wydeptany w zbożu, więc o nic więcej nie pytał, tylko poczęstował starszego winem na ugodę. Kiedy nieopatrznie obrócił się do Piotra plecami, ten zdzielił go kilkakrotnie ostrą motyczką, a potem rzucił się do ucieczki. Młodszy brat na miejscu padł martwy, ale starszy nie doszedł już do swego ukrytego łupu, bo zadziałało zatrute wino!
Następnego dnia wszczęto poszukiwania, bo ani jeden z mężczyzn nie wrócił wieczorem do swojego domu. Rodzina bardzo się zaniepokoiła, bo bracia zniknęli nie mówiąc dokąd idą, co jeszcze nigdy nie miało miejsca! Kiedy nazajutrz znaleziono ich ciała leżące w życie, uznano, że napadł ich ktoś nieznany, kto ich tam najpierw zwabił, a potem zamordował. Pochowano więc zmarłych braci obok siebie na cmentarzyku przy starej kapliczce. Jeden tylko uczestnik pogrzebu, stary dziad proszalny, długo stał nad ich grobem i potrząsając głową powtarzał: pieniądze to jednak śmierć!
A Wy jak sądzicie, drodzy Czytelnicy?

1

Komentarze

  • Elisabeth pieniadze to .... 27 marca 2019 21:07bezwartosciowa rzecz za ktora caly swiat goni.

Dodaj komentarz